Już na samym początku chcę potwierdzić, tak, nazwa mojego bloga jest bezpośrednim, dla niektórych może nawet bezbożnie bezpośrednim nawiązaniem do Sex in the city.
I tak, jestem fanką tego serialu. Może nie taką jak "Pamiętników Wampirów", "Dexter'a", "Gry o tron" czy "Alternatyw 4", ale lubiłam nocne spotkania z Carrie Bradshaw do tego stopnia że do dzisiaj zdarza mi się spędzać wieczór w jej towarzystwie. Głównie nie dla tematu seksu, choć kilku rzeczy i na ten temat można się było dowiedzieć od Carrie i jej koleżanek, ale uwielbiałam i uwielbiam jej styl ubierania do dzisiaj, podzielam bezwarunkową miłość do szpileczek i bardzo mi się podobało to jej odbieranie otaczającego ją świata i taką łatwość i lekkość przerabiania tego wszystkiego na tematy jej felietonów.
To właśnie felietony głównej bohaterki pchnęły mnie do utworzenia tego bloga, ponieważ
- moje 36-cio letnie body nie nadaje się absolutnie ani na top model ani nawet photo model wiec kariera modelki jest dla mnie nieosiągalna. Zatem wzorem Anji Rubik nie mam możliwości założenia swojego własnego czasopisma w którym mogłabym sobie bazgrać i redagować własne błyskotliwe przemyślenia
- nie jestem też sex'i mamą i raczej nie mam szans nią pozostać, więc "teletygodnie", "skarby" czy "gala" też są poza moim zasięgiem.
- nie jestem też taka błyskotliwa, inteligentna, charyzmatyczna i wykształcona w tym kierunku jak Pani Małgorzata Domagalik, pisanie do "Pani" też odpada.
- nie mam też pasji Martyny Wojciechowskiej, prowadzenia pierwszego reality show w swoim CV i późniejszych koneksji które dała jej praca w telewizji więc nawet national geographic nie upomni się o mnie....
A że moje drugie hobby nie ma obecnie dobrych warunków (żeby nie powiedzieć prawie żadnych) na rozwój postanowiłam się na chwilę lekko przebranżowić.
Tyle tytułem wprowadzenia.
Miłej lekturki życzę.
Masz we mnie fankę odkąd Cię poznałam. Nie mogę się doczekać kolejnych wpisów:) DG
OdpowiedzUsuń;-*
Usuń