Teoretycznie już nasz stwórca wiedział że coś jest nie tak z jego najwspanialszym dziełem - nami.
Bo niby jaki był powód spisania największych ludzkich przyjemności, utworzenia z nich TOP 10 tych najlepszych, dodania przedrostka "nie" przed każdym z nich i zesłania na ziemię w formie dekalogu, którego każdy dobry człowiek ma bezwzględny obowiązek przestrzegać?
A ponieważ powszechnie uznaje się że 7 jest liczbą szczęśliwą, dlatego: nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu....
Właśnie, czy na pewno?
Kiedy 12 lat po zakończeniu szkoły widzimy w sklepie koleżankę/kolegę który siedział ławkę przed nami na geografii i ewidentnie też nas poznaje ucieczka wydaje się najgorszym rozwiązaniem, wypada więc grzecznie się przywitać. Oczywiście żeby nie wplątać się w niezręczna ciszę następującą po "cześć" często ratujemy się bardzo neutralnym pytaniem "co u ciebie?"
Czy zgodnie z pozycją 7 dekalogu oczekujemy informacji ,ze właśnie wraca ze szpitala gdzie w zasadzie już w stadium agonalnym znajduje się jej/jego chora na nowotwór kości ciotka?
Że ma problem z zapłatą kolejnej raty za mieszkanie, bo nie przewidzieli że równocześnie zepsują im się poważnie dwa auta?
Że zaczyna podejrzewać u siebie znudzenie małżonkiem, bo nie ma jakoś ochoty na seks małżeński, coraz częściej woli wykręcić się zmęczeniem, odwrócić tyłkiem na drugą stronę łóżka i pomarzyć przed snem o ostrym numerku z kolegą/koleżanką z działu handlowego?.
Właśnie.
Sami słysząc to pytanie też niekoniecznie czujemy się zobligowani powiedzieć, że cholera nie odpowiedzieli już z pięciu firmy do której wysłaliśmy CV w poszukiwaniu pracy, że dwa tygodnie temu porzuciła nas nasza największa i tym razem prawdziwa miłość, co niestety w konsekwencji wrzuciło nas spowrotem w ramiona parszywego nałogu i fajki po raz kolejny są nieodzownym (na dodatek niezwykle kosztownym) dodatkiem do naszego samotnego życia.
I chyba niekoniecznie takowe wyznania są oczekiwane z naszej strony.
Chcemy wymienić grzeczności, usłyszeć obustronne banały po czym bez poczucia winy odwrócić się każdy w swoją stronę i w pięć minut zapomnieć o spotkaniu.
W przypadku psiapsióły/ psiapsióła sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, choć dla wyznawców punktu 7 ww listy powinno być odrobinkę łatwiej.
Tutaj pytanie "co u ciebie?" oznacza dosłownie chęć wysłuchania prawdy, samej prawdy i tylko prawdy.
To w tej sytuacji mówimy że mąż nas zdradził, z taką rudą mendą z zaopatrzenia w jego firmie (właśnie, dlaczego nigdy z księgowości... ale to chyba temat na kolejny wpis), że już trzecie podejście do zapłodnienia in vitro się nie powiodło, że zakochałaś się w cudownym, wyjątkowym, fantastycznym, tym jednym jedynym, twojej drugiej połówce, i że on jest taki kochany, taki zabawny, taki romantyczny i.... jest mężem innej.
Również tutaj, w przeciwieństwie do niezobowiązujących kontaktów z całym światem mówimy szczerze, że ta bluzka to zły wybór bo tylko podkreśla jej wałeczki na brzuchu, tamta sukienka ewidentnie zniekształca, ten krój spodni dodaje 15 centymetrów w biodrach a limonkowy kolor marynarki robi to samo z cerą co trzydniowy maraton melanżu bez przerwy nawet na sen.
Za to niekoniecznie komentujemy wielkiego pryszcza prawie na pół czoła, udając że jest taki mały że prawie go nie widać, niekoniecznie po zarwanych dwóch nocach w pracy krzyczymy na widok przyjaciółki jak strasznie wygląda i powinna koniecznie udać się do lekarza na gruntowny przegląd. A kiedy mąż ją zostawi dla innej, bez żadnego zająknięcia, czy nuty wątpliwości w głosie, bez względu na okoliczności czy zimną kalkulację, przytulamy ją mocno do siebie, w razie potrzeby podajemy całe pudełko chusteczek higienicznych i zaklinamy się, że jeszcze wszystko się ułoży, wszystko będzie dobrze a szczęście uśmiechnie się właśnie do niej już od jutra. Co do drania, który to zrobił, czeka go okres klęsk urodzaju, plag egipskich i uroków voo-doo.
I nigdy, przenigdy nie mówimy jej że pomysł wstawienia rzeźby rodziny świętej w domowym ogródku (zdecydowanie dla pokazania wszystkim w około jak to religijną i odpowiednio prowadzącą się rodziną jesteśmy) jest dobry.
Szczerość w związku?
Tutaj od razu muszę napomknąć, że żaden ze mnie ekspert. Nie wiem nawet czy z moimi doświadczeniami w tym temacie mam prawo dotykać tego tematu. Ale..... otworzyłam pierwszego bloga, otworzyłam drugiego to i w tej kwestii zaryzykuję...
Zdecydowanie wolimy by połówka przestrzegała 7 przepisu (czy przykazania, kto jak tam woli) kościelnej konstytucji gdy pytamy ile zapłacił/ zapłaciła za zakupy, za tą nową komórką, która zgodnie z reklamą płaci za ciebie, pamięta za ciebie, pracuje za ciebie i pewnie nawet za ciebie sprząta, za nowe opony to auta (nawet jeśli do twojego). A żeby teraz nie wymieniać całej listy domowych potrzeb można powiedzieć że prawda bywa wyjątkowo pożądana od partnera w kwestiach wydatków z domowego budżetu - oczywiście z jednym OGROMIASTYM wyjątkiem - wartością prezentów jakie otrzymujemy. Ta wiedza bywa zbyteczna a nawet czasem ciążąca.
Czy chcemy jednak, po przetańczonym cudownym, wyjątkowym, fantastycznym, najlepszym w historii balu sylwestrowym w ramionach ukochanego/ukochanej, kiedy to czułyśmy się jak księżniczki usłyszeć, co prawda zgodnie z prawdą ale jednak...., sugestię aby wykluczyć z garderoby gorsetowe sukienki, bo z tymi ramionami nie wygląda to dobrze....
Czy po upojnej nocy spędzonej na.... hmmm (na samą myśl się czerwienię) naprawdę chcemy się dowiedzieć, że oczywiście było super ale po pierwsze kolega mówił, że gdybyś zrobiła to czy tamto inaczej to byłoby jeszcze lepiej a po drugie to w zasadzie nie musisz się odchudzać, bo tego kochanego ciałka nigdy za wiele. I pomimo tego, iż świetnie zdajemy sobie sprawę z tego "drobnego nadbagażu" po zimie, po ciąży, po kłopotach w pracy czy czymkolwiek innym, niekoniecznie chcemy mieć świadomość, że jest on również widoczny dla partnera. Przecież przyjemniej byłoby mieć pewność czy przeświadczenie że patrząc na nas widzi idealną boginkę, którą kocha ponad wszystko.
No i bardzo trudne pytanie...
Czy równie bezwzględnie, jak w przypadku kasy, szczerość powinna obowiązywać nas w temacie zdrady?
Czy lepiej być o wszystkim najlepiej poinformowaną (oczywiście z pominięciem samych zdradząjaco-zainteresowanych), czy może żyć w błogiej nieświadomości?
Ztym pytaniem zostawiam Was na czas jakiś ......
Pewnie się powtórzę, ale czy ja już Ci mówiłam, że masz talent? Jeśli nie to powiem to jeszcze raz : Masz talent i bardzo mi to odpowiada:) Czekam na więcej...DG
OdpowiedzUsuńi znów urosłam 5 centymetrów :) :)
OdpowiedzUsuńBiałe kłamstwa - jestem za :) nawet tycia gorzka kropelka może zepsuć najlepsze nawet lody, ale wszystko w granicach rozsądku...ag
OdpowiedzUsuń