niedziela, 4 stycznia 2015

No nareszcie widzę sens w tych pierścieniach

I stała się jasność. Nareszcie.
Po dziesięciu latach.

W moim skromnym życiu kino nigdy nie odgrywało jakoś znaczącej roli.
Będąc pacholęciem, w domu moim, nie praktykowało się zwyczaju wydawania srebrników na kieszonkowe, a to co udawało mi się uzbierać przy okazji dnia imienia czy rocznicy powicia, jako oszczędnej w genach, zawsze odkładałam na wyższy i szczytniejszy cel na bilet do kina.

I oczywiście mogłabym poruszyć tu kwestię chorendalnych wręcz chorobliwie wysokich stawek dla aktorów, tak abstrakcyjnych dla normalnego zjadacza chleba, które nie tylko mają wpływ na niesprawiedliwy i nieetyczny wręcz podział majątku doprowadzając do takich anomalii, gdzie jakaś "gwiazdka" "gwiazdeczka" "gwiazdunia" "celebrunia" wydaje setki tysięcy euro czy dolarów na jeden wypad odrzutowcem do jakiegoś butiku po idiotycznie drogi designerski płaszcz, gdy w innej części świata ten ekwiwalent zakupowy nakarmiłby przymierającą głodem i ubóstwem wioskę przez trzy, cztery miesiące. Gdzie z powodu nienormalnego bogactwa taka "gwiazdka" "gwiazdeczka" "gwiazdunia" "celebrunia" ulega procesowi degeneracji tylko dlatego że ją na to stać i gwałci, strzela, rozjeżdża po pijaku, pod wpływem narkotyków, bo bogaty może więcej. Może w zasadzie wszystko.

Ale dziś nie o tym.
Wielokrotnie namawiana byłam na zapoznanie się z dziedzictwem Pana Tolkiena. I nie chodziło tu tylko  o przeczytanie jego książek, choć jako sporadyczny czytelnik (na warunki polskie i tak powyżej średniej :) ) wiem, że w wielu przypadkach co papierowy pierwowzór to pierwowzór.
Czytając książki, oczami wyobraźni, stwarzamy sobie własne wyobrażenie danego królestwa, domu, okolic, zamków, świątyń, lasów czy samych bohaterów. A przecież ci najmądrzejsi, najbardziej bohaterscy, najpiękniejsi mogą mieć nawet czasem i naszą twarz....
Wyjątkiem od takiej reguły są badziewne "Pamiętniki Wampirów"
(p.s. właśnie uzmysłowiłam sobie, że to ostatnie zapisane zdanie wyśniłam sobie niedawno, ale to nie pierwszy raz kiedy taka rzecz mi się zdarza)
Jednak i ich powstanie miało jakiś głębszy sens ponieważ stały się bazą pod ciekawy (przynajmniej przez pierwsze cztery sezony) serial.
Drugim wyjątkiem jest Gra o tron, gdzie wydaje mi się iż każde zdanie Pana Martina jest odzwierciedlone dokładnie na szklanym ekranie, ale w tym przypadku na książkę przypada cały sezon odcinków a Pan P. Jackson jeden tom musiał upchnąć w trzech godzinach.

Wracając jednak do wątku głównego. Ponieważ dawno temu powiedziano mi iż sam początek "Władcy Pierścieni" jest prawie niekończącym się opisem tamtej rzeczywistości, od początku się do tego dzieła uprzedziłam. Tak skutecznie, że obszedł mnie nawet bum na kinowe ekranizacje tego dzieła. Oczywiście było głośno, było wszędzie, była pierścieniomania. Ja jednak zostałam na to odporna.
Po dłuższej przerwie drużyna pierścienia została znów aktywowana  trylogią Hobbitów, ale jak nie podbił mojego serca  Gandalf z Frodo we Władcy Pierścienia,  to i w duecie z Bilbo w Hobbicie nie miał szans.
Jednak jedna taka uparta Tolkienowsko-Jackson'owa fanka, wytrawna czytelniczka dzieł niezliczonych nie dawała się tak łatwo zniechęcić i nigdy się nie poddała.  I to za jej namową zasiadłam raz , drugi a nawet trzeci przed telewizorem by obejrzeć to epickie "jubilerskie" dzieło, ale nic z tego nie kumałam.  No nic kompletnie. Czarna dziura.
Dwóch kurdupelków idzie oddać komuś obrączkę, której wcale nie chcą oddać, w tle ścigający komplet dwóch innych kurdupelków, elf z wiecznie umorusanym facetem i krasnoludem,  a kim są te dwa inne kurduple, które idą gdzieś, też niewiadomo gdzie i niewiadomo dlaczego, a sam pierścień, znaczy ta obrączka, jest niewiadomo czym. 
Bo pisać trylogie, o tym jak ktoś przez pewnie jakiś tysiąc stron idzie gdzieś z kawałkiem biżuterii,  z mało łączącym się, ale za to przeplatanym wątkiem drugiego pościgu jest nie tylko mało interesujące, ale jest mało sensowne, mało spójne i trochę mało logiczne. No chyba że ja jestem guła.
I trzy razy podchodziłam do filmu z najlepszymi chęciami, i trzy razy przegrałam.

Aż tu nagle... no może nie tak nagle, jednak mimo wszystko zaskakująco TVN wyświetla Hobbita część pierwszą.
Wiem, od tej upartej pierścieniowej fanki, że Hobbit jest dość poważnie połączony z Władcą Pierścieni, że to taki powrót do przeszłości ale że po pierwsze, nie było interesującej alternatywy na innych kanałach. Po drugie, będąc w nieco gorszym fizycznym samopoczuciu potrzebowałam lekkiej i miłej rozrywki do relaksu, a po trzecie "Hobbit" brzmi zupełnie inaczej niż "Władca pierścieni", bardziej przyjaźnie, zawadiacko i co najważniejsze bez nawiązania do tej nielogicznej biżuterii postanowiłam go obejrzeć.  Jak na zachętę i potwierdzenie moich optymistycznych założeń początek filmu a tu na ekranie piękna wiosenna aura, zielona trawa, hobbickie śliczne domki, kwiatuszki. A im dalej w las tym więcej..... logiki. Zbiera się grupa krasnoludów która chce odbić zawładnięty przez smoka swój zamek wraz ze swoim królestwem, potrzebują hobbita żeby ukradł jakiś tam kryształ - insygnia władzy i idą to osiągnąć. Jasno, czytelnie, klarownie, sensownie.
A że przy okazji historii pokazana była piękna przyroda, szczególnie ta elficka kraina, nabrałam ochoty na obejrzenie drugiej i trzeciej części.
I jakby tego było mało, w głowie zaczęła mi świtać myśl ze skoro ten sam autor książki, ten sam autor scenariusza, ten sam reżyser to przecież i "Władca Pierścieni" nie może być tak oderwany od rzeczywistości i logikę winien również posiadać.
No i sobie pierwszą część "Drużyny Pierścenia" zapodałam.

Droga Tolkienowsko-Jackson'owa Fanko,
Wybacz ze tyle czasu wątpiłam w Twój literacko-filmowy gust. Wybacz, że do mojej rycerskiej zakutej głowy nie mógł dojść Twój żaden argument. Wybacz, ze tyle czasu z uporem maniaka obstawałam przy jawnym krytykowaniu tego zacnego dzieła....
Ja po prostu nigdy nie zaczęłam oglądać tej trylogii od początku. Owszem, udał mi się zasiąść przed ekranem i to dwukrotnie przy napisach początkowych, ale do drugiej części. Pierwszy film oglądałam w przeszłości tylko w kilku fragmentach. Stąd ten brak jakiejkolwiek logiki i sensu.
Teraz już wiem, że pierwsze minuty "Drużyny Pierścienia" wyjaśniają wszystko.
Już rozumiem dlaczego Gandalf biały walczy z innym białym Gandalfem (który jest też białym, ale niekoniecznie Gandalfem)
Znam historię pierścienia - tego ostatniego który włada wszystkimi a zatem i wszystkim :)
Wiem czemu ta niezdara Frodo miał go zniszczyć a nie jakiś super zgrabny elfik.
No i wiem że chłopaki wszystkie razem w tą podróż się wybrały, tylko znów ta niezdara postanowiła wszystko utrudnić :)

Nie obejrzałam jeszcze wszystkiego. Czeka mnie ostatnia część Hobbita, bo z racji niedawnej premiery jest jeszcze niedostępna poza kinem. Pomyślałam nawet o wybraniu się do kina, kto wie może nawet na wersję 3D, ale komentarze osób które ją już widziały, nie są powalające. Poczekam więc na inne nośniki :)
Władcy pierścieni zaliczyłam też półtora filmu, a i resztę nadrobię dość szybko, jednak zaczęły dręczyć mnie pewne wątpliwości i pytania. Liczę na to że odpowiedź jest gdzieś ukryta na stronicach książki,   jednak ze nie podejrzewam abym ją w najbliższym czasie czytała zwracam się z nimi do mojej Fanki
1. Dlaczego Hobbity mają takie nieproporcjonalnie wielkie stopy. Dlaczego również, skoro odczuwają zimno jak zwykli ludzie (sugeruje to inna, ciepła garderoba przy oziębieniu klimatu) na zimę nie chodzą w butach. Czyżby stopy nic nie odczuwały? Dupka marznie w ciepłym płaszczu a gołe girki hasają po śniegu bez  większych konsekwencji?
2. Czy krasnale nosy osiągają takie gigantyczne rozmiary dopiero  po osiągnieciu jakiegoś wieku? Następca krasnoludowego tronu oraz dwójka jego jeszcze młodych bratanków posiada normalnej wielkości narząd węchu. Mogłabym to zrzucić na królewskie pochodzenie, ale i ojciec i dziadek Thorina to właściciele ogromnych nochali.
3. Czy Legolas we Władcy Pierścienia jest już bardzo starym elfem? W Hobbicie patrząc na niego i Tauriel po samym tańcu ruchów (bo nie można tego nazwać samym poruszaniem się) i szybkości z jaką ganiają orki widać ze to elfy z krwi i kości. No we Władcy jest toporny i ciężki. Jak zwykły człowiek. Nie rozumiem również jakim cudem podczas tego biegania i poszukiwania porwanych niziołków człowiek jest w stanie dotrzymać mu kroku, ba, jakim cudem krasnal - stary, gruby, o dwa razy krótszych nogach, jest w stanie biec razem z nimi. Czy jest to w książce jakoś wytłumaczone?
4. Dlaczego Frodo,  pierwszej potomek linii Bilbo, jego syn, jest taki mało rozwinięty. Tata - trzymając pierwszy raz miecz w ręku umiał nim władać na tyle skutecznie, ze nawet stanął do walki z orkiem i poniekąd uratował krasnoludowego księcia. Walczył ze smokiem, miał dużo logicznych i pomysłowych pomysłów. A syn..... no niezdara..... kompletna sierota. Jak cos może pójść nie tak, to on to zaliczy,  na pewno. Czy Frodo nie ma jakiegoś błędu generycznego w swoim DNA? może jakiś czar czy co?
5. Gollum - no jedna wielka zagadka.  Liczę, że jeszcze przez te półtora filmu któe mi zostało dowiem się o nim trochę więcej. Póki co wiem tylko, że jest byłym elfem. ALe bardzo zastanawia mnie jego naturalna poddańczość. Patrząc na wszystkie elfy trudno zauwazyc u nich choć odrobinę takiej służalczości. To bardzo dumny, wyniosły ród z niezwykle wysoką samooceną. A Gollum'ek... plecy zgarbione, głowa zawsze nisko, do każdego zwraca się "Panie". No rozumiem, że obiecał służyć pierścieniowi bo go posiadając zdążył się uzależnić, ale służyć tej gapie Frodowi? I to służyć by pomóc pierścień zniszczyć? I czemu ma on rozdwojenie jaźni. Dlaczego dla niego jest ich dwóch?

Z niecierpliwością oczekuję na wyjaśnienie moich pytań i wątpliwości tymczasem wracam do świata magii do Mordoru

11 komentarzy:

  1. YeY!!! No nareszcie!! Tych rąk w triumfalnym geście wyciągniętych nad głową nie widać dlatego o nich piszę. Ależ oczywiście z ogromna przyjemnością odpowiem na Twoje pytania w ramach mojej wiedzy :)))))))
    1. Tak Hobbity miały duże stopy i były mniejsze, bo to taka rasa Śródziemia:) Z racji całorocznego chodzenia bez butów miały odporne i bardzo owłosione stopy, co chroniło je od zimna. Przy ekstremalnych warunkach, jak przy przeprawie przez góry, przemarzały jak każdy inny.
    2. Heh pomysł filmowców był taki aby jednak każdy krasnolud jak najbardziej różnił się od reszty kompani, więc jak jest cała masa brzydali dobrze mieć tez kilku przystojniaków. To bardzo dobry pomysł ze względu na kobiecą część widowni (ja nie narzekam :), poza tym starano się jak najbardziej pozwolić grać twarzą aktorom, czyli w miarę możliwości ograniczać lateks i tak metodą prób i błędów każdy z kompani zaczynał proces tworzenia postaci cały oblepiony lateksem i zupełnie do siebie nie podobny (niektórzy też zresztą tak skończyli: patrz Bombur i Ci starsi wiekiem), a skończył jako wersja naprawdę pokazująca aktora spod kostiumu peruk i mekaup'u. I tak, wytłumaczyli to tym, że Krasnoludy z wiekiem nabierają bardziej krasnoludzkich rysów twarzy:)
    3. Dla Legolasa czas jaki upłyną od wydarzeń w Hobbicie do Władcy czyli jakieś 60 lat to zupełny drobiazg, Tauriel ma w Hobbicie jakieś 600 lat i postrzegana jest jako taka zupełna młódka. Różnica w poruszaniu się wynika raczej z innej techniki użytej w Hobbicie i innej w WP po prostu przez te 10 lat technika cyfrowa nie stała w miejscu. Mi osobiście bardziej podobał się Legolas we Władcy, tam był bardziej normalny i wprawdzie robił numery kaskaderskie, ale przez to że rzadziej robiły one na mnie większe wrażenie, tam zresztą był taki bardziej "młody, naiwny jakby trochę, wrażliwszy". W Hobbicie to taka zimna, maszyna do zabijania..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dziękuję za wyjaśnienia :) Czyli
      1. Hobbity w swojej kraince powinny mieć dociągniętą polską telewizję z TVN style z poradami Kwaśniewskiej jak się dobrze spakować w podróż. Brak butów jest ich ewidentnym nieprzewidzeniem kłopotów klimatycznych w dalekiej przyszłości podróżniczej. Dobrze że Jackson nie odkreślił w filmie faktu że bobbitki marzły w stopki z powodu własnej głupotki :)
      2. A w książkach też krasnalskiej młodzieży bliżej do ludzi nich ichniej starszyzny?
      Wiesz, że nawet nie pomyślałam o nich z kobiecej perspektywy... Hmmm, ciekawe, bo przynajmniej temu ciemnowłosemu - od Taurel -jak się tak zastanowić, to całkiem niedaleko do Damona Salvatore. Czemu tego wcześniej nie zauważyłam? Może przez te sceny z konsumowaniem posiłków już nie tylko u Bilbo ale też w elficiej krainie jakoś się do nich uprzedziłam :) Moim secem zawłądnęłi białowłosi Legolas i Gandalf :)
      3. Dobrze że to kwestia tylko zaawansowania techniki. Już się bałam że go toś ta jakośskrzywdził podczas tej epickiej bitwy co ją dopiero obejrzę za czas jakiś :)
      Nie wiem jak rola Legolasa rozkręca się w trzeciej części, ale rzeczywiście przy tylu kwestiach jakie mu dano w części drugiej trudno się było rozwinąć aktorsko i pokazać wnętrze tej postaci. Mogę zaryzykować że musiał zabić więcej orków iż miał sylab do wypowiedzenia. Cóż cudnie byłoby połączyć jego zwinność (bo podoba mi się ta elfia motoryka) z głębokim wnętrzem z WP. Chyba jednak była to zbyt mała rola żeby go pokazać. Rzeczywiście we WP jest wrażliwszy, ale dla mnie wynika to z dojrzałości i doświadczenia życiowego jakie nabył przez tej drobiazgowy czas 60-ciu lat :)

      Usuń
    3. W książkach aż tak się nie skupiano na ich wyglądzie, tu czytelnik mógł dowolnie oddać się swojej wyobraźni. W filmie to zupełnie inna sprawa. Wszyscy bohaterowie przecież muszą mieć konkretny wygląd i trzeba ich pokazać tak aby już ten wygląd sam z siebie od pierwszej chwili opowiadał ich historię. Widz nie może się zastanawiać, który to który przy 13 osobowej grupie krasnoludów. SiostrzeńcyThorina są młodszymi Krasoludami i od razu to widać, Aidan, który grał Kiliego tego czarnowłosego siostrzeńca, świetnie gra takiego właśnie postrzelonego, napalonego na wielką przygodę młodzika, a przy tym to takie ciacho, ze grzechem byłoby mu dolepiać wielki nochal.
      Moim sercem za czasów WP też od razu władał Legolas, w Hobbicie ma je Thorin i Kili właśnie:)
      Podoba ci się Gandalf? Ten stary czarodziej? Czy chodzi Ci o białowłosego ojca Legolasa Tranduila?:)
      W książkowym Hobbicie Legolas się w ogóle nie pojawia (tak jak Tauriel) dlatego jego rola w filmiejest taka trochę wciśnięta bez większego rozwinięcia.

      Usuń
    4. Gandalf, Gandalf ale żeby zaraz stary. On się przecież nazywa Gandalf Szary potem Biały ale nigdy Stary :).
      I zapewne jak na czarodzieja okaże się równie młody jak 80-letni Aragorn :P
      Gandlf jest taki ślicznie łagodny na twarzy. Taki serdeczny, ciepły. Przecież przy jego mądrości i wiedzy (w końcu chyba to on tak w zasadzie uratował świat - dla Ciebie dodam że - uratował dzięki dobrze dobranym drużynom i ich poświęceniu) ta twarz powinna mieć smutek, troskę, rozczarowanie, złość. No i nawet jest chwilami taki, ale na co dzień kocham ten jego optymizm i serdeczność bijący nawet przez ekran komputera :)
      Ale przypomniałaś mi o ojcu Legolasa - wprawdzie widziałam go chwilkę ale to też niezłe ciacho. I zdecydowanie wpisuje się w trend "dziewczyny lubią blond". Tak, to moja trójka warta grzechu :)
      P.S. znaczy że zobaczę Tauriel jeszcze w trzeciej części WP? Yupi

      Usuń
  2. :) podczas tego pościgu za orkami Gimli sam wspomniał, że mocną stroną Krasnoludów jest nie tyle szybkość co wytrzymałość. Ta rasa to takie małe czołgi zwróć uwagę zresztą jak chodzą, nisko środek ciężkości, trochę topornie i mocno na nogach, żadnych tam wdzięczących podskoków elfów:) Tak więc był w stanie dotrzymać kroku, co do Aragorna też nie był on zwykłym człowiekiem, ale w prostej linii wywodził się od Dunedainów, był silniejszy i długowieczny, podczas wydarzeń we Władcy liczył sobie jakieś 80 lat.
    4. Nie dam złego słowa powiedzieć na Froda:) Ale po pierwsze on nie jest synem Bilba tylko przygarniętym krewniakiem. Jasne, że Bilbo cieszy się większą sympatią, bo jest sprytny i ma super przygody, ale bez przesady z tą jego umiejętnością walki, przy orku w mieście Goblinów po prostu miał szczęście, bo rozpaczliwie zasłaniał się mieczem i udawało mu się ocalić życie, a przy Thorinie po prostu wykazał się odwagą, bo chyba nie miał wątpliwości kto wygra w starciu.. ale czyż Frodo nie wykazał się podobnie odwagą biorąc na siebie ciężar Pierścienia?! No i umówmy się: do Mordoru nikt się nie zapuszczał z własnej woli czy był mężny czy nie. Nikt się nie ważył. I w takie miejsce Frodo musiał zanieść i zniszczyć pierścień, obiekt o ogromnej magicznej mocy, który miał na niego coraz silniejszy wpływ. Pewnie by wolał iść na wojnę jak Merry i Pippin, którzy też przecież nie mając wcześniej miecza w dłoni nieźle sobie radzili, Frodo miał innego rodzaju wyzwanie. No ale cóż wszyscy wolimy szybkie i dobrze kończące się przygody z mieczem niż ciche poświęcenie choćby sto razy gorsze:))
    5. Gollum nie jest byłym Elfem. Wywodził się z rasy hobbickiej - jakieś ich gałęzi osiedlającej się przy rzekach i lubiącej wodę ( normalnie hobbici wody nie lubią i nie maja do niej zaufania) zresztą w filmie jest to pokazane w 2 czy 3 części nie jestem pewna tylko czy nie w wersji reżyserskiej, ale chyba nie. Poddańczość hymm to trochę dłuższy temat do dyskusji, ale w skrócie Gollum służył tylko pierścieniowi przez setki lat i tylko sobie, jeśli służył komuś (Szelobie) to też tylko dlatego bo miał w tym interes. A hobbitom służył bo miał w tym interes - chciał odzyskać pierścień, mądrość i dobroć Froda spowodowała, że zdołał nawet wywołać w nim nić sympatii, ale nawet związując się na tę służbę przysięgą - przysięgał na Pana Skarbu. A przecież albo by poszedł z nimi albo musieli by go zabić..
    Tak do końca Gollum nie wie, co chcą zrobić z pierścieniem Hobbici, myśli że może oddać Sauronowi, w każdym razie liczy na to że prędzej uda mu się go odzyskać. To że chcą go zniszczyć nawet mu się w głowie taka myśl nie zalęgła PRZECIEŻ TO PIERŚCIEŃ!! Jego rozdwojenie jaźni jest bardziej widoczne w filmie niż w książce, ale ma sens w końcu całe dekady Gollum był sam i tylko ze sobą rozmawiał, trochę też zdaje się utożsamiając się ze swoim największym skarbem, Andy Searks, który grał Golluma jest po prostu genialny i dzięki niemu mamy tak wspaniałą i złożoną postać:))
    Mam nadzieję, że nieco rozwiałam wątpliwości, to była sama radość a teraz pedzę bo dziś idę drugi raz na ostatnią cześć Hobbita!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi przy Tobie trudno dotrzymać kroku :) A jakby jeszcze dodać ci elfie umiejętności.... :D CHyba nawet wytrzymałość czołgu by nie wystarczyła
      4. Merry i Pippin u mnie jeszcze nie walczą tylko chodzą z Panem zarządcą drzew. Co do Froda - no jest on nieudały. I słaby psychicznie pomijając siłę z pierścienienie, bo przynajmniej na tym etapie jeszcze go ta bardzo nie omamia. Z drugiej jednak strony do mojego etapu czyli niecałych dwóch części Hobbita i WP niziołki używają pierścienia żeby być niewidocznym i to chyba z podobną częstotliwością - zatem pierścień działał na nich z tą samą siłą. Więc Bilbo znów wygrywa w tym pojedynku z Frodem bo mając pierścień jeszcze przez kolejnych 60 lat umiał się mu nie tylko oprzeć ale również oddać. Ale Bilba lubię nie tyle za mało efektowno-efektywną walkę mieczem, co za życiową zaradność i pomysłowość
      5 Może i padło że to były hobbit :/ mogłam pomylić z elfami. Oczywiście postać genialna - a jeśli jest efekt dania wolnej ręki w stworzeniu tej postaci aktorowi - padam na kolana przed Panem Andym - nic dziwnego ,ze był drugim reżyserem w Hobbicie. Stworzyć coś, co w jednej sekundzie jest obleśne a za chwilę tylko przy pomocy mięśni twarzy (umownie ) zrobić z tego ciasteczo do kochania....
      Kupuję to rozdwojenie jaźni spowodowane samotnością, choć czemu to rozdwojenie takie jest skrajne.. - myślałam że książka wie więcej.
      Tej służalczości jednak nie kupuję. Jak na zagrożenie życia (powód przysięgi pomocy) to Gollum nie szukał zbytnio okazji ucieczki. Nie szukał też okazji na odebranie tego pierścienia od Froda - a umówmy się znając teren i potencjalne zasadzki miał ku temu wiele okazji.
      No i coś bardzo istotnego - skoro pierścień dawał władzę, to czemu Gollum, posiadając go tak długi czas nie wykorzystał go i nie rządzi światem? Kilkaset lat.
      I co to znaczy służyć pierścieniowi?

      Usuń
    2. No ja też uwielbiam Bilba, ale będę też bronić Froda. Pierścień w WP rósł w siłę, bo rosła siła Saurona i tym bardziej zatruwał Froda, im bliżej podchodził do Mordoru. Tu nie można porównać tego zmagania obu Hobbitów.. w sensie nie próbuję Cię zmusić abyś polubiła Froda tylko może bardziej go zrozumiała.
      5. Frodo był pierwszą osobą, która była dla niego dobra i to w jakiś sposób przywiązało Golluma do niego. Nie próbował też ich zabić, bo złożył przysięgę na Pana Skarbu, a skarb był dla niego wszystkim,no i nie znasz jeszcze zakończenia...:) Co do jego postawy, tej pełzającej przy ziemi sylwetce, to pomysł był też taki na tą postać, że tak długo unikał słońca i światła, że tak właśnie pełzał w podziemnych korytarzach i jaskiniach. Dobrze to też oddaje jak bardzo Gollum zdegradował się psychicznie, jaką nędzną kreaturą się stał, nie byłoby tego efektu gdyby chodził prosto z głową podniesioną wysoko.
      Teraz trudne pytania:) Gollum nie mógł wykorzystać w ten sposób pierścienia, bo całe życie z nim chował się w wnętrzach gór i nie wypełzał na świat, poza tym był nędznym stworzeniem, bez odrobiny mocy, które było tylko niewolnikiem Pierścienia, Pierścień wykorzystał go tylko jako przechowanie i przy pierwszej okazji opuścił.. tyle tylko, że trafił w zbyt poczciwe ręce.. Służyć Pierścieniowi... każdy mógł chcieć go wykorzystać w dobrym celu w efekcie końcowym czyniąc zło, tak było z Isildurem, Pierścień jakby wydobywał całe zło w swoim posiadaczu... Gandalf też będąc tego świadomym nawet nie chciał go dotknąć podobnie Galadriela, a moc ich przecież jest potężna tym bardziej przerażało ich to czym mogliby się stać pod wpływem pierścienia, na Hobbity miał najmniejszy wpływ bo 1 został przejety bezkrwawo 2 mało kiedy używany i ciągle czekał na powrót swojego Pana, Frodo na końcu swojej wędrówki czuł coraz większy wpływ pierścienia ale to dopiero obejrzysz więc nie będę spojlerować:)

      Usuń
  3. ależ Wy piszecie, jakbym czytała wysokiej klasy recenzentów:) chciałbym tak umieć DG ps. Miło Cię powitać w gronie zwolenników DP i H. Może kiedyś mały maratonik przy dobrym winku???

    OdpowiedzUsuń
  4. No na H zdecydowanie się piszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mały maratonik dobre sobie, toć to przecież jakieś 8 godzin przed telewizorem - nie damy rady ale tak po jednym filmie to i wina wystarczy i przyjemność z ogladania większa :)))

    OdpowiedzUsuń